Nie każda krytyka, czy przykre słowa skierowane pod naszym adresem prowadzą do naruszenia naszych dóbr osobistych. O naruszeniu takim, w rozumieniu art. 24 k.c., mówić możemy bowiem tylko wtedy, gdy działania drugiej osoby są bezprawne.
Istotne jest przede wszystkim to, czy twierdzenia głoszone na nasz temat (do naruszeń dóbr osobistych dochodzi najczęściej mową lub pismem) są zgodne z prawdą. Po drugie, ważnym jest czy osoba dzieląca się informacjami nas dotyczącymi ma do tego prawo (naruszenie naszych dóbr osobistych polegać może bowiem np. na upublicznianiu przez inną osobę informacji dotyczących naszego życia prywatnego – np. stanu zdrowia, aktywności seksualnej).
Po trzecie, istotna jest forma wypowiedzi – czym innym jest powiedzenie, że dana osoba jest rozwiązła, a czym innym, iż jest „dz*wką”. Po czwarte wreszcie, istotnym jest kontekst działania drugiej osoby. Przykładowo, możemy spalić w domowym kominku zdjęcie innej osoby, jeśli go nie potrzebujemy i chcemy się go pozbyć. Jeśli jednak spalimy je w sposób publiczny i ostentacyjny (np. zdjęcie szefa spalone na imprezie integracyjnej dla pracowników), demonstrując swoją niechęć do osoby uwidocznionej na zdjęciu, naruszymy najprawdopodobniej dobra osobiste tejże osoby.
Biorąc pod uwagę w/w czynniki, ocena tego, czy doszło w konkretnym przypadku do naruszenia czyichś dóbr osobistych jest często utrudniona. Przykładowo, jeśli zatrudniliśmy daną osobę na stanowisku dyrektora finansowego i na zebraniu zarządu argumentujemy, że osobę taką należy odwołać, gdyż nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków, jest to działanie w pełni uprawnione. Dozwolonym będzie również wyrażenie w prywatnej rozmowie opinii na temat kompetencji takiej osoby. Jeśli jednak opinie takie wypowiadamy publicznie, pojawia się ryzyko prawne związane z możliwym naruszeniem dóbr osobistych osoby, o której mówimy (nie mamy bowiem prawnie chronionego interesu w upublicznianiu takich informacji). Sprawa pogarsza się tym bardziej jeśli nasze wypowiedzi nabierają charakteru mocno pejoratywnego, nasyconego deprecjonującymi określeniami – np. gdy mówimy, że ktoś jest „ofermą”, „gamoniem”, czy „kretynem”. Natomiast nawet jeśli staramy się wypowiadać rzeczowo i nie obrażać drugiej osoby, możemy naruszyć jej dobra osobiste gdy nie będziemy w stanie wykazać, że nasze wypowiedzi negatywne w stosunku do danej osoby mają poparcie w faktach.
Różnie ocenia się przy tym działania nakierowane na osoby publiczne oraz osoby prywatne. W przypadku osób publicznych (celebrytów, polityków), pozwolić można sobie zasadniczo na więcej. Przyjmuje się bowiem, iż skoro osoby takie obejmują funkcje publiczne (politycy) lub świadomie upubliczniają wiele informacji na swój temat (celebryci), godzą się również na to, że mogą być adresatami wypowiedzi krytycznych, także o charakterze publicznym. Stąd też publikacje medialne mówiące o tym, że dana osoba publiczna kupiła sobie nowe auto, nowy dom, wydała 10000 PLN na torebkę, czy ma nowego partnera są zasadniczo dopuszczalne. W przypadku osób prywatnych publikacje takie prowadziłyby już do naruszenia prywatności takich osób, nieraz również ich wizerunku, stąd nie są zasadniczo dopuszczalne (chyba że z jakichś powodów uzasadnione są interesem publicznym – np. wykazaniem, że osoba pobierająca świadczenia socjalne kupuje luksusowy samochód lub też wykazaniem, że przestępca-pedofil został nauczycielem w szkole lub opiekunem w przedszkolu).
Podsumowując, gdy chcemy dzielić się swoją wiedzą lub opinią na temat drugiej osoby, warto zastanowić się:
- czy nie naruszymy jej prywatności;
- czy mamy jakieś dowody na poparcie naszych twierdzeń;
- czy istnieje jakieś obiektywne uzasadnienie dla dzielenia się przez nas daną informacją dotyczącą innej osoby;
- czy dla opisu innej osoby lub jej zachowań warto używać określeń, które mogą być obraźliwe.
Potrzebujesz wsparcia prawnego? Kliknij tutaj i zapoznaj się z naszą ofertą.